wtorek, 10 czerwca 2014

dieciséis: una bendicion

  Zasunął suwak swojej torby treningowej i zabrał ją z sypialni, odstawiając ją w korytarzu. Przeszedł do aneksu kuchennego i oparł się o wysepkę, biorąc do ręki kubek z resztką swojej kawy. Podpadł głowę na ręce i spojrzał na Bruno, który usiłował przekonać Ninę, by ubrała jego bucik. I właśnie zadał sobie bardzo konkretne pytanie: Czy ja też taki byłem w jego wieku? No w końcu Bruno to takie pocieszne dziecko!
  Dokończył kawę i odstawił kubek do zlewu. Wtedy usłyszeli dzwonek do drzwi, na co tradycyjnie Nina musiała zaszczekać.
   - Kto to? Mama? - odezwał się automatycznie Bruno, wstając z dywanu.
   - Mama dopiero pojechała - Marc pokręcił głową.
   - Wujek? - wyszczerzył się malec, a Bartra pokiwał głową i ruszył do drzwi. Nacisnął na klamkę i pociągnął drzwi do siebie.
   - No wre... - zaczął. Oczywiście, w progu stał jego bliźniak, ale także i ich matka. - O, mama - otworzył szerzej oczy i zrobił krok w tył, wpuszczając ich do mieszkania.
   - Cześć synku - ucałowała go w policzek. - Pomyślałam, że zabiorę się z Ericiem, bo zanim ty pokazałbyś mi mojego wnuka - pokręciła głową i spojrzała na chłopca, który wyglądał zza ściany.
   - Bruno - Marc uśmiechnął się do niego i wyciągnął dłoń w jego stronę. Chłopiec niepewnie podszedł i stanął przy ojcu, który przykucnął. To samo zrobiła pani Aregall. Eric wtedy zamknął za sobą drzwi i stanął w kącie, przyglądając się reszcie. - To jest moja mama - wskazał na kobietę. - Twoja babcia - dodał, a Bruno spojrzał na nią.
   - Druga babcia? - przekręcił główkę na bok.
   - Tak, druga babcia - zaśmiała się kobieta. - I mam coś dla ciebie - powiedziała i sięgnęła do jednej reklamówki. Wyjęła z niej niewielkie pudełko, w którym był nowy samochodzik. - Proszę bardzo - podała go mu.
   - To dla mnie? - ucieszył się malec, a matka bliźniaków pokiwała głową.
   - Co się mówi? - Marc zwrócił się do synka.
   - Dziękuję - pokiwał główką do starszej pani i po chwili spojrzał na Erica. - Pobawimy się? - zapytał uradowany.
   - A już myślałem, że od razu stałem się tutaj mało ważny - zaśmiał się. - No jasne! - porwał bratanka na ręce i ruszył z nim do dużego pokoju.
   - Jest taki podobny do ciebie - westchnęła pani Aregall, gdy oboje się podnieśli. - Możesz już spokojnie jechać na trening, zajmiemy się Bruno - posłała synowi lekki uśmiech.
   - Dziękuję, mamo - ucałował ją w policzek i wrócił się do salonu. - Bruno, jadę na trening. Zostajesz z wujkiem i babcią, dobrze? - zapytał, a chłopiec pokiwał główką. - Wrócę zaraz po treningu - zwrócił się do matki i chwycił swoją torbę. Zabrał portfel, kluczyki i wyszedł z mieszkania. Nie chciało mu się czekać na windę, więc ruszył schodami na najniższy poziom w budynku.

  Zaparkowała samochód na podjeździe i wysiadła z niego, a jako pierwszy na powitanie wyszedł jej stary i poczciwy Goofy, merdając ogonem. Podrapała go za uchem i ruszyła do domu. Weszła po cichu do środka i zdjęła buty w holu. Niedziela jak każda inna w tym domu. Z jednej strony słyszała głośny program w telewizji, a z drugiej odgłosy krzątania się po kuchni. W pierwszej kolejności zajrzała do salonu, gdzie męska część rodziny wylegiwała się, oglądając wyścig Moto GP.
   - Cześć - zawołała do ojca i brata, którzy od razu na nią spojrzeli. Podeszła bliżej i usiadła na podłokietniku fotela.
   - Córka marnotrawna wróciła? - zaśmiał się Isaac, a ona spojrzała na niego z politowaniem. 
   - Ali, jesteście wreszcie! - usłyszała głos matki, która wypadła z kuchni. - To dobrze, bo Bruno nie powinien tyle przebywać z tym chłoptasiem - pokręciła głową. - Właśnie, gdzie on jest? - spojrzała na swoje młodsze dziecko.
   - Przyjechałam sama. Bruno został z Marciem - odpowiedziała po cichu.
   - Jak to?! Alison, dlaczego zostawiłaś małego w Barcelonie?
   - Anno, myślę, że nasza córka wie co robi - odezwał się ojciec.
   - No nie wiem - mruknęła pod nosem. - Chcesz przechodzić przez to jeszcze raz?
   - Dlaczego zakładasz od razu, że Marc znów mnie zrani? - wybuchła. - Może chcę tam z nim być? Może nigdy nie przestałam czuć do niego to co czułam? Może chcę stworzyć synkowi normalną i pełną rodzinę?
   - Marc naprawdę jest w porządku - powiedział Isaac. - Przeprowadzacie się do niego? - spojrzał na siostrę.
   - Tak - skinęła głową. - Przyjechałam po rzeczy. Chcę kontynuować studia w mieście, a Bruno pójdzie tam do przedszkola.
   - Alison, dobrze by było gdybyś choć raz mnie posłuchała. Zobaczysz, że się sparzysz - warknęła Anna i wróciła do kuchni. Alison nadal opierała się o fotel, a jej mina mówiła o tym, że ma chęć zaraz się rozpłakać.
   - Kochana, nie przejmuj się matką - odezwał się Enrique i podszedł do córki, przytulając ją. - Przejdzie jej, przekona się do niego, ale daj jej trochę czasu. Musi zobaczyć, że nie dzieje się tam wam żadna krzywda - westchnął.
   - Nie dzieje - pociągnęła nosem. - Bruno pokochał Marca i nie chcę go teraz od niego odcinać. Pójdę na górę zacząć pakować rzeczy - podniosła się i ruszyła wolno w stronę schodów.
   - Poczekaj, pomogę ci - zawołał jej starszy brat. - A co z wami? - zapytał, gdy wychodzili na piętro.
   - Chyba jesteśmy razem - uśmiechnęła się nieśmiało. - I Bruno już wie, że Marc to jego tata. Tak się już nawet do niego zwraca.
   - Serio? No to chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku - zaśmiał się i weszli do jej pokoju. - Trzeba będzie tam kiedyś do was wpaść i zobaczyć jakie sobie gniazdko uwiliście - dodał.
   - Spokojnie - pokazała mu język i otworzyła drzwiczki swojej szafy. - Jeszcze z chęcią poznałabym jakąś twoją dziewczynę.
   - Oj noo - zaśmiał się. - Może... Mam na oku taką jedną - zrobił minkę nieśmiałego chłopca, a siostra spojrzała na niego z szerokim uśmiechem.
   - Isaac, wreszcie! - uderzyła go w ramię. - Możesz mi o niej opowiedzieć, ale w międzyczasie wyjmij z komody walizkę i pakuj moje rzeczy.
   - Tak jest, pani kapitan - zasalutował i ruszył do komody, zaczynając nawijać o dziewczynie, która mu się podoba. 

   Lekko nacisnęła klamkę i cicho weszła do domu. Zdjęła buty i odłożyła torbę, którą zabrała za samochodu. Tliły się jedynie małe lampki w kuchni. Zajrzała przez uchylone drzwi do pokoju synka, a tam Bruno spał na łóżku, mocno ściskając samochodzik. Obok na fotela zauważyła Marca, który spał na siedząco z odchyloną głową do tyłu. Uśmiechnęła się pod nosem i zabrała z rogu łóżka złożony w kostkę puchaty koc. Przykryła go i odwróciła się, by zgasić lampkę przy łóżku, ale poczuła na swojej talii dłonie Bartry, który przyciągnął ją do siebie i posadził na swoich kolanach. Owinął ją mocno w pasie i położył podbródek na jej ramieniu, pocierając czubkiem nosa o płatek jej ucha.
   - Myślałam, że śpisz - szepnęła z lekkim uśmiechem.
   - Nie, czekałem na ciebie - cmoknął ją w kark i oboje się podnieśli. Marc złożył koc, a ona zgasiła światło. Oboje wyszli z pokoju. - Może chcesz coś do jedzenia, picia? - zapytał gdy ona ruszyła na kanapę, a on w stronę kuchni.
   - Nikt nie wypuściłby mnie z domu głodnej - uśmiechnęła się, a on w tym momencie wyjął z szafki dwa kieliszki i wino, pokazując jej je. Skinęła głową. Usiadł obok i rozlał wino do kieliszków. Podał jej jeden i objął ramieniem, a ona wtuliła się w jego tors.
   - Jak było w domu?
   - Nie było źle, choć myślałam, że moja mama zareaguje na to nieco spokojniej - westchnęła i upiła łyk.
   - To znaczy? Nadal jestem tym złym i najgorszym?
   - Przestań, Marc. Moja mama ma trudny charakter i zajmie jej to trochę czasu by się przyzwyczaić. Musi się do ciebie przekonać, bo jak na razie ubiła sobie tylko jedną opinię na twój temat i musi cię bardziej poznać - przewróciła oczami. - Grunt, że tata i Isaac życzyli nam powodzenia.
   - Moja mama też tutaj dziś była. Przyjechała z Ericiem - odparł. - Jest zachwycona wnukiem - zaśmiał się cicho. - I twierdzi, że zachowaniem mało różni się do mojego i Ericia w wieku trzech lat, a to oznacza, że również byłem takim rozkosznym dzieciakiem - powiedział dumnie.
   - I rozumiem, że samochodzik to prezent od babci? - spojrzała na Marca, a on skinął głową.
   - Polubili się, to chyba dobrze. I na weekendzie zabieram ciebie i Bruno do Sant Jaume. Mamy zaproszenie na niedzielny obiad - zaśmiał się. - Później wyjazd na presezon - oparł głowę o jej.
   - Przecież wrócisz - uśmiechnęła się dziewczyna.
   - No tak i to będzie całkiem inny powrót, bo będę wiedział, że ktoś czeka na mnie w domu.
   - Wcześniej czekała Nina - spojrzała na suczkę, która spała na fotelu.
   - Teraz czeka kobieta i dziecko - ucałował ją w czubek głowy. - I nie będzie mnie cały wtorek, bo lecimy do Polski.
   - Dobrze - mocniej się w niego wtuliła. - Wszystko się nam ułoży. - przymknęła powieki.
   - Wierzę w to - powiedział z lekkim uśmiechem.

***
 Mam taką wiadomość, że właśnie skończyłam pisać to opowiadanie i zostaje mi tylko już udostępnianie rozdziałów ;)
Gorąco, gorąco, gorąco! Chcę już wakacje! A wcześniej... CHCĘ JUŻ MUNDIAL ♥

11 komentarzy:

  1. I ani slowa o mnie ze czekalam na ten rozdzial jak inny! Ze czekalam na swojego Marca jak jeszcze nigdy! Pfffffffff foszek!
    Ah. Marc mnie rozczula tym jak sie zajmuje synem i jak spi na fotelu omommmm *.*
    juz ty wiesz na co czekam! Nie na epilog xd na obiecanke *.* szkoda ze nie z Marciem ;(
    czekam na nowosc !
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. awww <3
    taka słodka rodzinka <3
    Marc normalnie ideał <3
    mama Ali musi się jeszcze do niego przekonać i będzie idealnie :)
    czekam na następny :*
    ps. zapraszam http://nowyourejustaghost.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja też chcę mundial! ;)
    Rozdział cudowny, taki rodzinny! ;)
    Ali i Marc to Awwwww! :**
    Czekam na nowość! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka mała rodzinka. Ale jaka fajna! Bruno w końcu poznał drugą babcię. A mama Ali powinna zrzucić trochę z tonu. Marc jest świetnym ojcem przecież.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak słodko i pocieszenie. Babka polubiła wnuka a to się liczy a z drugiej strony wyrodna matka Ali kręci nosem bo jej szkoda i tyle xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział. Ważne, że mama Marca jest zachwycona wnukiem, ale w sumie kto nie by nie pokochał tak słodkiego dziecka, jakim jest Bruno? Gorzej już z mamą Alison. Ta to dopiero ma trudny charakterek. Mam nadzieję, że jej słowa się nie sprawdzą i jej córka będzie szczęśliwa już z piłkarzem. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze cudowny rozdział! Wszytsko jest takie idealne, mam nadzieje, że tego nie zniszczysz, bo będziesz mogła się mnie spodziewać w koszmarach! Czekam na kolejny ;*
    Serdecznie zapraszam na 3 rozdział: http://una-obsesion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak chyba każdy poprostu cudowny rozdział :* Mam nadzieje że tak jak teraz jest jest idealnie i to się już nie zmieni !!!
    Pisz szybko następny a ja zapraszam tu:
    http://alexisandnela.blogspot.com/?m=1
    Lub tu:
    http://neymarandnatalieyouandme.blogspot.com/?m=1
    Mam nadzieje że jak się pojawisz skomentujesz. Pisz następny ! :P

    OdpowiedzUsuń