Spędzili cały dzień w rodzinnym domu Alison, a Lydia miała nawet okazję poznać mamę Sergiego. Oczywiście została przedstawiona jako koleżanka Alison, ale na boku dziewczyna szepnęła ciotce, że być może jej syn kiedyś ją jeszcze przywiezie i przedstawi jako jego lubą. Ciotka stwierdziła, że nie miałaby nic przeciwko temu, ponieważ polubiła Lydię, a nawet wdała się z nią w dyskusję na temat rodziny, w której obie zajmowały podobne stanowisko. Lydia nie podpadła, a wręcz zapunktowała.
Isaac pierwsze co zrobił to napisał SMS swojemu kuzynowi, żeby długo nie myślał, a zaczął działać, bo grunt u swojej mamy już jest utwardzony i śmiało Lyidia może wkraczać do rodziny. Nie minęło pięć minut, a chłopak w odpowiedzi dostał telefon od Sergiego. Wyszedł z pokoju, by spokojnie pogawędzić sobie z piłkarzem. W tym samym czasie do Alison zadzwonił Marc, z pytaniem co się stało, że po wiadomości od Isaaca, Sergi sam sobie zaczął coś mruczeć pod nosem. Roześmiana dziewczyna wytłumaczyła swojemu chłopakowi, że są wszyscy w Reus i jej brat na odległość próbuje swatać Sergiego i Lydię.
Innego dnia Alison spotkała się z Lydią i Loreną na zakupach, na które sami wygonili je Isaac z Ericiem, którzy zabrali Bruno na gokarty. Zakupy zostały uznane za udane, ponieważ Lorenie udało się zakupić prześliczną sukienkę, bluzkę oraz sandałki, a Lydii spodnie, spódnicę i tunikę. Alison również nie wyszła z pustymi rękami, bo dziewczyny namówiły ją na kremową sukienkę oraz szpilki, które pasowały w sam raz do zakupionej kreacji.
Po wspólnych zakupach, kawie i ciastku, każda z dziewczyn udała się w swoim kierunku. Lorena miała odebrać ze szkoły młodszą siostrę, Lydia była umówiona z dziewczyną, która miała być jej współlokatorką, a Alison dowiedziała się, że chłopcy są w parku i tam też postanowiła się udać.
- Wiecie, że z daleka wyglądacie jak para homoseksualnych pedofili? - powiedziała na powitanie, gdy tylko podeszła do siedzących na ławce Erica i Isaaca. Usiadła sobie pomiędzy nimi, szukając wzrokiem swojego synka. Był niedaleko. Razem z innymi dzieciakami zjeżdżał na zjeżdżalni.
- To w takim razie homoseksualna para pedofili wyrywa niezłe laski - zaśmiał się Marquez, pokazując siostrze wizytówkę, którą wyjął z kieszeni spodni. Alison była lekko zdziwiona, więc spojrzała na Erica.
- Można powiedzieć, że działamy pozytywnie na samotne matki - powiedział.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć - pokręciła głową.
- Z pół godziny temu wszystkie ławki dookoła były zajęte i przycupnęła sobie tutaj taka ładna blondyneczka w wózkiem. Wyobraź sobie, że ona sama zaczęła do nas zarywać, prawda Bartra? - mówił Isaac.
- Najprawdziwsza - potwierdził Eric.
- Dostaliśmy masę komplementów, że jesteśmy dobrymi wujkami, a na dodatek bardzo seksownymi. W sumie dobrze, że ta jej córeczka w tym wózku spała, bo pewnie już zgorszyłaby się przy tej swojej matce - machnął ręką. - Tak, więc było bardzo miło.
- A później zaproponowała nam trójkąt - powiedział jakby nigdy nic Eric, a Alison jeszcze raz po nich popatrzyła.
- Właśnie, nas zatkało, po czym przyszedł po nią jej mąż - Isaac podrapał się po brodzie. - Gdy odchodzili, dała nam wizytówkę, mówiąc, że tak jak się umawialiśmy, mamy zadzwonić, a ona
zaprojektuje nam ten ogród - mówił dalej, a w tym momencie Alison wybuchnęła niepohamowanym napadem śmiechu.
- Chłopaki, kocham was - powiedziała prawie przez łzy, po czym ucałowała obu w policzek.
- Mama! - usłyszała głos malca, którzy właśnie do niej przybiegł i wskoczył na kolana. - Mamo, dlaczego się śmiejesz? - zapytał zaciekawiony.
- Z wujków skarbie, z wujków - odparła i ucałowała go w czoło.
- Ale przecież oni teraz wcale nie są śmieszni - zmarszczył czoło i skrzyżował ręce na piersi.
- No widzisz? Bruno jest z nami - powiedział zadowolony Marquez i przybił z siostrzeńcem żółwika.
- To się nazywa męska solidarność - Eric puścił oczko do Alison i przybił piątkę z małym.
- Cześć wam - usłyszeli nagle i dopiero zauważyli, że podeszła do nich drobna szatynka.
- O, hej Sandra - uśmiechnął się Eric i wstał, przytulając byłą dziewczynę swojego brata na powitanie.
- Jak miło was spotkać - uśmiechnęła się szeroko i pochyliła się by ucałować w policzek Alison, po czym zmierzwiła czuprynkę na główce Bruno.
- Poznajcie się, to jest Sandra, a to mój brat Isaac - powiedziała Ali, a jej starszy brat od razu podniósł się na równe nogi. Chciała podać mu dłoń i uścisnąć, ale ten ujął ja w lekko inny sposób.
- Isaac Marquez, do usług - powiedział niskim głosem i ucałował wierzch jej dłoni. To wyglądało bardzo zabawnie z perspektywy jego siostry czy Erica.
- Sandra Tabares - zachichotała. - A to, że do usług to z chęcią zapamiętam - uśmiechnęła się.
Dziewczyna usiadła z nimi chwilę, wymienili kilka zdań i musiała lecieć dalej. Przez ten cały czas, Marquez nie mógł oderwać od niej wzroku, a gdy znikała w drugiej alejce, ten aż zaczął się wychylać za nią, przez co o mało nie zsunął się z końca ławki.
- Romeo, obudź się! - zawołała Alison, uderzając lekko brata w ramię, co on odebrał z wielkim bólem. Spojrzał z wyrzutem na siostrę, niemiłosiernie się krzywiąc. Bruno zaczął się z niego śmiać.
- Poznałem anioła! - jęknął.
- Nie, to tylko była Sandra - zaśmiał się Eric.
- A co z tamtą laską o której opowiadałeś mi niedawno? - zapytała Ali.
- Było, minęło - machnął ręką.
- Wujku, teraz byłeś śmieszny - powiedział Bruno do Isaaca.
- Naprawdę? - chłopak przymrużył powiekę. - Nie zgadzam się! - dodał i zaczął łaskotać siostrzeńca, który zeskoczył z kolan matki i pobiegł przed siebie, a Isaac za nim.
- Tak w ogóle to już chodźmy. Marzę o odpoczynku w mieszkaniu - powiedziała Alison, podnosząc się z ławki.
- Jasne, tamci i tak pobiegli już w stronę samochodu - uśmiechnął się Eric.
- Nie, jednak jestem za bardzo zmęczona... Nawet na zrobienie kroku w przód - jęknęła, śmiejąc się sama do siebie.
- Aż tak wymęczyły cię te zakupy?
- Nawet nie wiesz jak one szybko przeskakiwały z jednego sklepu do drugiego! - mruknęła żałośnie, a chłopak zaśmiał się, objął ją ramieniem i pociągnął za sobą, idąc za Bruno i Isaaciem.
Było dopiero po ósmej, a Bruno od godziny już smacznie spał. Ona też już miała gasić światło w salonie i iść się położyć, ponieważ czuła zmęczenie jakby co najmniej przenosiła góry. W ostatnim momencie dostała SMS od swojego chłopaka czy wejdzie jeszcze na Skype. Uśmiechnęła się pod nosem i wróciła do dużego pokoju, usiadła na kanapie i otworzyła klapkę laptopa. Od razu pojawiło się jej połączenie od Marca. Kliknęła zieloną słuchawkę na ekranie, a w zamian pojawił się obraz z kamerki. U nich był środek nocy, więc zdziwiło ją to, że Marc jeszcze nie spał.
- Cześć - uśmiechnęła się lekko.
- Cześć, skarbie - odpowiedział. - Co ty taka umęczona?
- Taki dzień - westchnęła. - A czemu jeszcze nie śpisz?
- Nikt nie śpi, bo jutro do popołudnia mamy wolne, więc wszyscy łażą po hotelu - zaśmiał się. - A Bruno śpi? Czemu męczący dzień?
- Śpi jak suseł. Gdyby wytrzymał to teraz zdawałby ci relacje z wycieczki, którą miał z wujkiem Ericiem i wujkiem Isaaciem. Uwaga, był z nimi na gokartach! A ja byłam na zakupach z dziewczynami i to mnie tak umęczyło.
- Zakupy? Czyli gdy wrócę to spodziewam się prywatnego pokazu mody? - poruszył brwiami.
- Masz to jak w banku - zaśmiała się cicho i wtedy znów rozbrzmiał jej telefon. Tym razem ktoś dzwonił. - Poczekaj sekundkę - zwróciła się do Marca i odebrała telefon. Dzwonił Isaac. Drugą dłonią wzięła szklankę do ręki z sokiem. - Słucham? - odezwała się i przechyliła szklankę by upić łyk.
- Powiedz mi, mielibyście coś przeciwko gdybym uderzył do byłej twojego obecnego faceta? - zapytał prosto z mostu, a ta zakrztusiła się płynem.
- Wszystko w porządku? - zapytał Marc z laptopa.
- Sekundka - odpowiedziała do obu, próbując się doprowadzić do normalnego stanu. - Isaac się pyta czy może uderzać do Sandry - powiedziała.
- Z kim ty rozmawiasz? - usłyszała w słuchawce.
- Mam Marca na Skype - odpowiedziała bratu. - A dla ścisłości, poznał ją dziś gdy byliśmy wszyscy w parku - spojrzała w kamerkę, a Marc zaczął się śmiać.
- Ja nie mam nic przeciwko. Niech bierze i życz mu powodzenia - mówił roześmiany obrońca.
- No, więc masz nasze błogosławieństwo - tym razem zwróciła się do komórki.
- Świetnie, a jeżeli masz tam Marca to jest jeszcze jedna sprawa... Pasowałoby mi skombinować jakiś kontakt do mojego nowego anioła!
- Isaac chce numer do niej - znów spojrzała na laptop.
- Zaraz mu wyśle SMSem - Marc skinął głową. - Ale jakby co, ja o niczym nie wiem.
- Dobra, dostaniesz numer, ale masz być grzeczny! - znów do telefonu.
- Kocham cię siostrzyczko i czekam na ten numer! Dobranoc!
- Dobranoc, Isaac - odpowiedziała i pokręciła głową. Odłożyła telefon na bok i zaczęła się śmiać do kamerki. - Myślę, że zaraz mu przejdzie.
- Może nie, nic nie wiadomo - puścił do niej oczko, a Alison wtedy ziewnęła. - Ali, idź już spać. Nie zatrzymuję cię już.
- Jutro się zmówimy, dobrze?
- Dobrze. Dobranoc - uśmiechnął się. - Kocham cię - dodał po chwili.
- Ja ciebie też - puściła całusa i zamknęła klapę komputera. Teraz już definitywnie zgasiła światło w pokoju, korytarzu i zniknęła za drzwiami ich sypialni.
***
pogotowie: skręcenie.
chirurg: podejrzenie pęknięcia...
no i załatwiony początek wakacji : /