- Ogarnij, że w nocy kretyni poszli do Pedro i ogolili mu jedną nogę - zawołał Cristian, wchodząc do ich pokoju. - Jordi opowiadał jak to się skapnął, że jedną nogę ma taką, a drugą taką. Padłbyś tam ze śmiechu - rzucił się na łóżko, tuż obok przyjaciela. - Ej, co ty masz taką minę jakbyś miał zaraz wybuchnąć? - zdziwił się napastnik.
- Dostałem maila od Samiry - warknął.
- Co? - wybuchnął śmiechem. - Myślałem, że się pogodziła z tym, że ta przygoda się skończyła? Wciska ci kit, że w ciąży jest?
- Przestań... - pokręcił głową. - Wtedy by naprawdę się ośmieszyła, bo nic nie było! Wysłała mi zdjęcia. Spójrz - powiedział i podał mu tablet. - Tylko nie wiem co ona chcę osiągnąć tym, że mi to wysłała - dodał. Wszystkie zdjęcia do najwyraźniejszych nie należały, ale dało się rozpoznać kto na nich był. Musiały być robione z dużej odległości i chyba z jakiegoś ukrycia. Pierwsze przedstawiało trójkę ludzi siedzących na ławce w parku. Po środku siedziała dziewczyna i całowała w policzek tego, którego miała po swojej prawej stronie. Czyli Alison dawała buziaka Ericowi. Dwa następne przedstawiały jak już szli alejką, obejmując się nawzajem.
- I co w związku z tym? - zapytał Cristian i oddał mu urządzenie.
- I sęk w tym, że właśnie nie wiem - odparł już z podniesionym tonem. - A jak oni... - już miał mówić dalej, kiedy Tello po prostu wybuchnął śmiechem.
- Marc, ogarnij się z tą zazdrością, co? Bo od razu cię oboje zdradzają? Śmieszny jesteś.
- Ale popatrz na te zdjęcia!
- Twoja Samirka ci je podesłała, bo pewnie rozpaczliwie szuka powodu by znów omotać cię wokół paluszka - młodszy pokręcił głową. - Alison i Eric? To przecież nie ta bajka!
- Ale ona go tu całuje, a dalej idą razem, a on ją obejmuje! - mówił tonem małego dzieciaka, który ma wyrzuty o wszystko.
- Ty głupi jesteś, wiesz? Bo ty pewnie nigdy nie dostałeś całusa w policzek od Loreny ani jej nie obejmowałeś... Musiałbym być już dawno o was zazdrosny! Stary, oni się przyjaźnią!
- No w sumie... - Marc kiwnął głową. - Chyba masz rację, bo jak w nocy rozmawiałem z Ali to mówiła, że byli w parku z Isaaciem, Ericiem i małym, że spotkali przy okazji Sandrę.
- Widzisz! Eric nawet by ci czegoś takiego nie wywinął, bo wie, że zależy ci na Alison. Więc radzę ci od razu to usunąć, zapomnieć o sprawie i iść ze mną na śniadanie, bo jestem piekielnie głodny - powiedział i poklepał przyjaciela po plecach. Przypilnował jeszcze Bartrę by faktycznie usunął tego maila i razem zeszli na śniadanie. Tello miał nadzieję, że kryzys zażegnany!
Gdy Marc wrócił z turne, w mieszkaniu zapanowała idealna atmosfera. Od momentu przekroczenia progu przez Bartrę, jego mały synek nie odstępował go na krok. Kazał mu usiąść w salonie i zaczekać na niego, co piłkarz wykorzystał na moment by przywitać się z Alison. Mocno ją przytulił i wpił się w jej usta.
- Tato, miałeś na mnie czekać! - usłyszał po chwili głos malca. Chłopak się zaśmiał i ucałował policzek Ali. Wrócił na wyznaczone przez syna miejsce i spokojnie oglądał obrazki, które Bruno namalował dla niego, gdy ten był daleko. Później opowiedział mu z wszystkimi szczegółami wycieczkę z wujkami i gokarty oraz to co działo się codziennie. Buzia malca zamknęła się dopiero kiedy zasnął, po tym jak Marc opowiedział mu ciekawe historie ze zgrupowania. Bartra ucałował synka w główkę i wyszedł z pokoju. Usiadł obok swojej dziewczyny, która siedziała w salonie przed telewizorem i objął ją ramieniem.
- W końcu dał ci spokój? - zaśmiała się cicho.
- Bo zasnął - uśmiechnął się. - Ale muszę przyznać, że zaczęło mi tego brakować - zamyślił się.
- Nie dziwie ci się - zachichotała. - Czasem gdy ktoś chciał mnie odciążyć i się nim zająć bym mogła odpocząć, już wtedy jakoś było mi dziwnie. To już chyba koduje się w genach rodziców, nie? - wtuliła się w niego.
- Oficjalnie długo nim nie jestem, ale tak, masz rację - powiedział z dumą w głosie.
- Dobrze, że już jesteś - zamruczała. - Działo się coś ciekawego?
- Ciekawego? U nas to norma. Tym razem ogolili jedną nogę Pedro gdy ten spał, a Alves z Neymarem złamali łóżko - śmiał się. - A tak właściwie... Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? - spojrzał na nią i odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.
- Miał pan może inne plany na ten wieczór? - poruszyła brwiami.
- Oczywiście. W pierwszej kolejności wyłączę telewizor - powiedział, wziął pilot i to właśnie uczynił. - A teraz mam zamiar ponosić trochę ciężarów - powiedział pewnie, podniósł się i zabrał dziewczynę na ręce. - No, nie jest tak źle - stwierdził i ruszył z nią w kierunku ich sypialni.
- Marc, jesteś idiotą - zaśmiała się szczerze, a on delikatnie położył ją na łóżku.
- Wiele osób mi to mówiło, ale zdecydowanie uwielbiam gdy wypływa to od ciebie - wyszczerzył się i wpił się w jej usta.
Następnego wieczora wszyscy postanowili się spotkać w mieszkaniu Marca. Był Cristian z Loreną, Sergi, Lydia, przyjechał Isaac, który już od rana knuł razem z Marciem, który obiecał zadzwonić do Sandry, by przyszła, bo pewien przemiły chłopak chciałby ją bliżej poznać.
Tabares od razu pomyślała, że chodzi o brata Alison, więc się zgodziła, a poza tym dawno nie widziała się z Loreną i chłopakami, bo w końcu jakby nie patrzeć - też się przyjaźnili.
Siedzieli w dużym pokoju, zażarcie dyskutując imionach, ponieważ Tello z Lopez powiedzieli, że nawet jeszcze o tym nie myśleli. Ich przyjaciele od razu wyciągnęli pomocną dłoń, podając jak na tacy tysiące imion dla chłopców i dziewczynek.
- Jeszcze dużo czasu do narodzin dziaka, a wy już się gorączkujecie - zaśmiał Sergi i wsiał ze swoja szklanką. Ruszył w stronę wysepki w kuchni, by nalać sobie więcej soku. - Dziewczynkę nazwijcie Barcelona, a chłopca Camp Nou - dodał roześmiany i upił łyk soku, siadając na barowym krześle.
- Sergi, jesteś niemądry - Lydia pokręciła głową. - My tylko podajemy pomysły Lorenie i Cristianowi - powiedziała, a wtedy Bruno zeskoczył z kolan wujka Isaaca i podszedł do niej, zakładając ręce na biodra.
- Dlaczego mówisz, że wujek jest niemądry? - zapytał tupiąc rytmicznie stopą o podłogę. - Przecież kiedyś mówiłaś mamie, że wujek Sergi jest fajny i... - zaciął się, a policzki Cortez od razu przybrały koloru purpury. - Mamo, jak to ciocia mówiła? - spojrzał na ciemnowłosą, siedzącą obok tamtej. Alison się cicho zaśmiała, bo przypomniała sobą tę sytuację, gdy specjalnie pewnego popołudnia zaczęła wypytywać przyjaciółkę o swojego kuzyna. Nie wiedziała tylko, że Bruno słyszał ich rozmowę ze swojego pokoju. Przywołała bliżej synka, po czym szepnęła mu to słówko na ucho. - I przystojny - dopowiedział malec, patrząc wyczekująco na ciotkę. Lydia już wtedy całkowicie zatopiła się w czerwieni, a Sergi siedział dalej przy wysepce lekko zaskoczony. Oboje spojrzeli na siebie niepewnie w tym samym momencie, ale od razu odwrócili wzrok. Sytuacja jak u nastolatków!
Reszta w tym momencie zaczęła się cicho śmiać, na co również zareagował najmniejszy. - No, ale przecież ciocia tak powiedziała! - powiedział z wyrzutem, patrząc na wszystkich. Stanął po środku ze skrzyżowanymi rękami z kwaśną miną.
- No tak było - zachichotała Alison i zabrała go na ręce.
- Więc może zmieńmy temat? - zaproponował Marc, patrząc kolejno na każdego i powstrzymując od śmiania się.
- Ja zmienię tak temat, że zabieram małego księcia do łóżka - powiedziała Alison i wstała razem z Burno.
- Ale muszę już iść spać? - zapytał chłopiec ze smutkiem w głosie.
- No tak, a co takiego jutro ci tata obiecał? - zmierzwiła mu włosy.
- Że zabierze mnie do cyrku! - powiedział radośnie.
- Więc musisz być wyspany - powiedział Marc i wstał, by ucałować w czoło Bruno. Alison zabrała chłopca do jego pokoju i ułożyła do snu. Tamci zostali w salonie, przeskakując na temat jakiegoś napadu, o którym ostatnio trąbiły gazety i telewizja. Lydia z Sergim posyłali sobie krótkie spojrzenia, ale nadal żadne z nich nie wiedziało co zrobić z tym fantem, który podrzucił im Bruno.
Było już późno, a jako pierwsza do wyjścia zmobilizowała się Lydia. Alison odprowadziła ją do drzwi, a gdy ta tylko wyszła, wróciła szybko do salonu.
- A ty na co czekasz? - zawołała od razu do Roberto, który jakby nigdy nic siedział rozłożony na fotelu.
- Ale co? - zdziwił się.
- Może byś tak za nią poszedł? - mruknął Isaac. - No sorry, stary... Jesteście gorsi niż małe dzieci. Wiesz, że jej się podobasz, my wiemy że ona ci się podoba, więc... - pokazał rękami żeby tamten kierował się do drzwi. Ten popatrzył się jeszcze na wszystkich obecnych, po czym zerwał się z miejsca, w locie ucałował w policzek Alison, która stała przy kanapie i rzucił krótkie "pa".
- I o to chodziło od początku - zaśmiała się Lorena.
- Dokładnie. Możecie mi potem dać znać jak im poszło, bo już się też będę zbierać - oznajmiła Sandra i wstała. Ucałowała policzki dziewczyn, a panom podała dłoń na pożegnanie.
- To może ja też będę już leciał. Kawałek drogi przede mną - powiedział Marquez. - Sandra, jeżeli chcesz, mogę cię podwieźć.
- Chętnie, byłoby miło - uśmiechnęła się dziewczyna. Jeszcze raz się pożegnali i wyszli z mieszkania. Alison usiadła obok Marca i przytuliła się do jego ramienia. W podobnej pozycji siedzieli Cristian i Lorena.
- Rozumiem, że kroją się tu nam dwie nowe parki? - zaśmiał się napastnik.
- Przeczuwam, że tak - odpowiedziała zadowolona Alison.
***
Dla wtajemniczonych, odzyskałam swój laptop - juuupi!
A tak poza tym... ARGENTYNA, ARGENTYNA!
Status: w trakcie oglądania meczu!
Taki miły widoczek ^^ |
Laptop wrócił? No wreszcie :D
OdpowiedzUsuńDojczlandy wygrały! I to lepiej nawet.
Czemu Marc był zazdrosny? To jest nienormalne! I że niby Ali z Ericiem? Nie, dzięki.
Lydia z Sergim, Sandra z Isaaciem... dwie nowe pary!
Pozdrawiam :*
jooo ta Samira jest taka glupia fuj :/// dobrze że Marc ogarnął swoją zazdrość
OdpowiedzUsuńCo ten Sergi?:D
OdpowiedzUsuńA Alison ma być z panem Marc Bartra :<
Dawno mnie tu nie było ,jakoś muszę nadrobić to wszystko :<
Ale mam usprawiedliwienie : wyprowadzam się w cholerę daleko ,załamanie przechodzę :<
Pozdrawiam ! :*
ha ha ha, hahahahahahaa! Moje Deutschlandy wygrały! <333333333333333333
OdpowiedzUsuńRozdział faaaaajny, choć początek bardzo niepokojący! Te zdjęcia, pfffffffffffff.
Dobrze, że Tello wkroczył do akcji :*
Czekam na nowość :*