sobota, 22 marca 2014

once: no me digas

  Tym razem Bruno przez całą podróż ani nie pomyślał o spaniu, bo wiedział, że u jej celu czeka na niego nowy przyjaciel oraz psisko, które bardzo polubił. Bawił się swoimi zabawkami lub zadawał mnóstwo pytań Alison, która odpowiadał na nie z uśmiechem na ustach.
   Na miejscu, Ali od razu zaparkowała w podziemiach, tuż obok Audi Bartry. Wysiadła i wypakowała z samochodu swojego synka, który pilnował dobrze plecaczka z jego kilkoma rzeczami. Stwierdziła, że po torbę przyjdzie później. Zamknęła alarmem samochód i oboje udali się do windy. Tam, jak na złość musieli się natkną na tą starszą sąsiadkę Marca, która tylko dziwnie się na nich popatrzyła. Wyjechali na piętro i podeszli do drzwi mieszkania piłkarza. Bruno energicznie zapukał, po czym od razu usłyszeli szczekanie buldoga angielskiego. Bruno na to szeroko się uśmiechnął. Alison wtedy nacisnęła na klamkę, a drzwi się otworzyły i przekroczyli próg. W korytarzu właśnie natknęli się na gospodarza, który zapewne kroczył by im otworzyć. Widać, że się ucieszył, bo od razu zabrał na ręce synka i przytulił go.
   - Fajnie, że już jesteście - uśmiechnął się i odstawił malucha na podłogę, a ten automatycznie zainteresował się całkowicie Niną. - Jak droga? - spojrzał na Alison.
   - W porządku - uśmiechnęła się lekko. - Nie było żadnych korków, a z takim gadułą dobrze się jedzie - spojrzała na synka.
   - To dobrze - uśmiechnął się i przepuścił ją do salonu.
   Marc zabrał ich później na spacer po okolicy. Szli razem, on trzymał smycz z Niną, a Alison trzymała dłoń Bruno. Po drodze zabrali na spacerowanie Sergiego i już była ich piątka. Gdy Bruno stwierdził swoim błagalnym tonem, że już nie ma siły na nic, Marc zarządził, że wracają, biorąc go na ręce. Wtedy Nina była już prowadzona przez Roberto.
  Na klatce schodowej spotkali Lydię, która właśnie wracała do mieszkania.
   - Cześć - dziewczyna uśmiechnęła się na ich widok. - Dawno jesteście? - zapytała, całując Ali w policzek.
   - Przyjechaliśmy popołudniu - odpowiedziała szatynka i wtedy zauważyła, że Sergi ciągle się przygląda ich nowej znajomej. - Emm... Lydio - zaczęła. - Poznajcie się, to jest mój kuzyn Sergi, a to jest Lydia, nowa sąsiadka Marca - dokończyła, a wtedy tamci uścisnęli sobie dłonie, uśmiechając się.
   - Miło mi poznać - odparła lekko zawstydzona Cortez. Alison z Marciem wymienili wtedy znaczące spojrzenia.
   - Tak, a więc, Lydia, może wpadniesz do nas? Bruno pewnie zaraz pójdzie spać, bo go trochę zmęczyliśmy, a tak to posiedzielibyśmy we czwórkę - zaproponował Bartra.
   - A to bardzo dobry pomysł - przytaknęła mu Marquez.
   - Dzięki, to ja może najpierw wrócę do siebie, zostawię rzeczy, ogarnę się troszeczkę i wpadnę - odpowiedziała. I na tym przystanęło. Lydia na razie wróciła do siebie, a tamci weszli do mieszkania Marca.
   - Sergi, ty też przyznaj, że to był bardzo dobry pomysł z zaproszeniem tu Lydii - wyszczerzyła się do niego Alison.
   - Chyba tak - wzruszył ramieniem.
   - Chyba nie, bo jeżeli masz zamiar ją pożreć wzrokiem... - śmiał się z niego przyjaciel.
   - Co?! Wcale nie! - oburzył się pomocnik.
   - Wcale tak - powiedzieli równo Ali z Marciem, po czym cicho się zaśmiali.
   - No to ja może pójdę wykąpać Bruno - powiedziała i wzięła synka od Marca.
   - To ja za ten czas zrobię dla niego kanapki na kolację - odpowiedział obrońca i rozeszli się w przeciwne strony mieszkania.
   - Wy to już się zachowujecie jakbyście od zawsze się razem nim zajmowali - stwierdził Sergi,
siadając przy wysepce w kuchni, obserwując przyjaciela.
   - Przestań - chłopak machnął ręką. - Po prostu już wiem mniej więcej co i jak. I w sumie to po części dzięki tobie, bo po mnie wtedy zadzwoniłeś, Roberto - zaśmiał się.
   - Dzięki twojemu uporowi także, Bartra - odpowiedział mu podobnym tonem i sięgnął po szklankę i dzbanek z wodą.
  
Siedzieli we czwórkę w dużym pokoju, grając w chińczyka, przy tym bawiąc się jak małe dzieci. Jednak musieli zachować odpowiednią głośność by nie obudzić Bruno oraz Niny, która zaoferowała się do pilnowania go, układając się do snu tuż obok łóżka, na którym leżał chłopiec.
   - Wygrałam - wyszczerzyła się Alison, dobijając swoim ostatnim pionkiem do bazy. - Teraz wy walczcie - zaśmiała się cicho i ułożyła wygodnie na fotelu, który zajmowała. Na polu bitwy pozostał Marc z dwoma pionkami w bazie, Lydia, również z dwoma no i Sergi z trzema. Od momentu gdy dołączyła do nich dziewczyna, ten co chwila na nią spoglądał, ale później coraz rzadziej, bo napotykał się z miną Bartry w stylu 'a nie mówiłem?'. Ali dopiła swój sok ze szklanki, kiedy usłyszała dzwonek swojego telefonu. - To Isaac, przepraszam na chwilę - uśmiechnęła się do nich i razem z telefonem wyszła na balkon.
   - Cześć, siostrzyczko - usłyszała w słuchawce. - Dzwonię, bo właśnie wróciłem z pracy i wyjąłem listy ze skrzynki. Jest jeden do ciebie. Z uczelni.
   - Z uczelni? - zdziwiła się. - Otwórz i zobacz - powiedziała.
   - Już - mruknął i słyszała, że jej brat rozdziera kopertę. Chwila ciszy. - Ej, to jednak te plotki co słyszałem to były prawdziwe! - zawołał. 
   - Isaac, a jaśniej? - zmarszczyła czoło. 
   - No, bo kiedyś słyszałem jak w pracy mówił jeden kolega, że jego siostra co też tam studiuje mówiła, że tam się niezły bajzel zrobił, z resztą pamiętasz tą akcję z zamieszaniem z papierami. Podobno jest dużo skarg na wykładowców...
   - W sumie to się nie dziwię - westchnęła. Sama z kilkoma osobami w zeszłym roku pisała jedną na takiego jednego profesora. 
   - No i teraz tu piszą, że w ogóle wszystkie oddziały są przenoszone do najbliższego miasta czyli Barcelony. Proszą o potwierdzenie tego, że twoje papiery mogą tam przesłać i czy będziesz tam studiować. 
   - Ale jak to w Barcelonie? - otworzyła szeroko oczy. - Musiałabym codziennie dojeżdżać. 
   - W sumie... Ale Alison i tak jeździsz tam z Bruno, macie na miejscu Sergiego i Marca. 
   - Czy ty właśnie sugerujesz mi przeprowadzkę? 
   - Jeżeli chciałabyś kontynuować swoje studia, normalnie to chyba innej opcji nie widzę. 
   - Nie wiem, Isaac - popatrzyła przez szybę na bawiących się towarzyszy. - Tak czy inaczej mam jeszcze na to czas. 
   - Racja. Co tam ciekawego słychać w wielkim mieście? 
   - Nic takiego, prócz tego, że właśnie z Marciem próbujemy wyswatać naszego kochanego kuzyna. 
   - CO?! - zaśmiał się jej brat. - Z kim? 
   - Pamiętasz co ci mówiłam, że w mieszkaniu obok Marca wprowadziła się taka dziewczyna? 
   - Ta co śmiałem się, że podwędzi ci Bartrę? Tak, pamiętam - słyszała jak chłopak się tam śmieje. 
   - Przestań - jęknęła. - Nawet jeżeli to co mi do tego? Właśnie ta dziewczyna spodobała się Sergiemu i chyba on jej też, więc przeszkód nie ma by ich ze sobą spiknąć - znów na nich spojrzała. 
   - No dobrze, to wy tam wypełniajcie te swoje misje, ale żeby mi z tego kolejnych dzieci nie było, albo... - zaciął się. - W sumie to już jedno wam fajnie wyszło. 
   - Isaac! - jęknęła bezsilnie. 
   - No dobra, ja kończę, bo wróciłem zmęczony. Dobranoc, siostra! 
   - Dobranoc - odpowiedziała, a jej starszy brat się rozłączył. Schowała telefon do kieszeni jeansów i wróciła do mieszkania. 
   - Mam drugie miejsce - wyszczerzył się Sergi, gdy ta wróciła na swoje miejsce. 
   - No to gratuluję - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na planszę, na którą nadal Marc i Lydia, na zmianę rzucali kośćmi. 
   - Stało się coś? - zauważył od razu Marc. 
   - Takie tam sprawy z uczelnią, mało ważne - machnęła ręką. - Ty lepiej pomyśl co zrobisz, bo wydaje się, że zaraz przegrasz - wskazałam na jego pionki. 
   - Przegrany zamawia pizzę - odpowiedział od razu. - Muszę przyznać, że ta gra wzmogła mój apetyt - zaśmiał się obrońca. 
   - Nie ma sprawy - przytaknęła Lydia i rzuciła kostką. - Jest trzy! - uśmiechnęła się szeroko i zaprowadziła swój ostatni pionek do bazy. - Więc możesz już dzwonić! 
   - To ja proponuję Pepperoni - Sergi poklepał przyjaciela po ramieniu.  

***
Jedenastka za nami! :) 

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział!
    Taki ciekawy i miły!
    Lydia i Sergi? :P
    Czemu nie! *.*
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję że Ali będzie zmuszona jednak przeprowadzić się do Barcelony. Bruno się ucieszy, i przynajmniej będzie blisko do lekarza xd Sergi i Lydia - kroi się romans

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę że przeprowadzka się szykuje :) Mam nadzieję, że Alison weźmie Bruno i przeprowadzą się do tej Barcelony, a przy okazji będą częstymi gośćmi w mieszkaniu Marca ;d No i Sergi i Lydia, czekam na więcej :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ali na stówę przeprowadzi się do Barcelony. I widzę, że coraz lepiej się dogadują z Marciem. Sergi się zakochał? No nieźle :D
    Czekam na następny! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Nie dość, że pojawił się (słodki, przystojny, seksowny, cudowny) Sergi to jeszcze Alison będzie musiała zamieszkać w Barcelonie jeśli chce iść na te swoje studia. Marc na pewno zaoferuje swoje mieszkanie. Pomysł na pewno spodoba się Bruno, ale co na to jego mamuśka? Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to teraz sie dziewczyna musi przeprowadzić do Marca :D
    I będą tworzyć cudowną rodzinkę *..*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, niech Alison na stałe pozostanie w Barcelonie i zamieszka z Marcem :)

    OdpowiedzUsuń