poniedziałek, 18 listopada 2013

tres: siguelo

   Chciał unikać ich jak ognia, tak jak prosił go przyjaciel, ale mu nie wychodziło. Raz spotkał jej brata, z którym się przywitał, a później na korytarzu zobaczył turlającą się piłkę, a po chwili biegnącego trzylatka do niej. Futbolówka zatrzymała się centralnie przy nogach Bartry. Przykucnął i wziął ją do ręki, a chłopiec stanął przy nim. 
   - Lubisz grać w piłkę? - zapytał Marc z lekkim uśmiechem na ustach, a chłopiec skinął główką. 
   - A mogę się nią jeszcze pobawić? - wskazał na piłkę. 
   - No jasne! - oddał mu ją i zmierzwił włosy. 
   - Dziękuję! - zawołał Bruno z uśmiechem na ustach i pobiegł do drugiego korytarza. Marc wstał i wtedy usłyszał głos Alison, która mówiła coś do swojego syna. Odwrócił się i wybrał inny korytarz. Miał w głowie cholerny mętlik. Miał w niej tylko jedno - jego syn!
 Na kolacji siedział naprzeciw niej i myślał o tym jak zacząć rozmowę o tym wszystkim. Z resztą odkąd zobaczył chłopca, to chodził zamyślony.
  Dzieciaki już były w swoich pokojach, w których miały już spędzić tu ostatnią noc, a Marc skierował się do ogólnego pokoju, gdzie zastał Alison, Sergiego i jeszcze innego animatora, oglądających film w telewizji. Usiadł na fotelu i wbił wzrok w ekran, ale nie mógł się skupić. Po chwili animator odszedł i zostali tam we trójkę. Co chwila kątem oka spoglądał na Alison i przyjaciela. 
   - Ali, możemy pogadać? - wydusił w końcu z siebie, a Roberto niepewnie na niego spojrzał. 
   - No tak, a o czym? - zapytała szatynka. 
   - To ja może już pójdę spać i nie będę wam przeszkadzać. - zerwał się pomocnik i ucałował w policzek kuzynkę i przechodząc obok niego, spojrzał lekko przerażony. Wyszedł i zostawił ich tam samych.
   - Więc? - dziewczyna spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, a on pochylił się i oparł łokcie na kolanach. 
   - Tak w ogóle to zamierzałaś mi powiedzieć kiedykolwiek, że mam syna? - spojrzał na nią wyczekująco, a ona otworzyła szeroko oczy. 
   - Marc, ale o czym ty mówisz? - zmieszała się i słychać było jak nerwowo przełyka ślinę. 
   - Mówię o naszym synu. Bruno, tak? - przymrużył powieki. 
   - Nasz? - prychnęła. - To jest mój syn. I nie wiem skąd przyszło ci do głowy, że jesteś jego ojcem, bo przecież ja wtedy na tych wakacjach latałam za każdym! - odparła z wyrzutem. 
   - Przestań! Po prostu odpowiedz!
   - Tak, więc dla twojej wiadomości, nigdy nie chciałam ci powiedzieć o tym, ponieważ mój syn nie ma ojca! - mówiła podniesionym tonem i wstała, patrząc ze złością na piłkarza. - Rozumiesz? Nie ma ojca. - powiedziała dobitnie.
   - Czyli to prawda? - prychnął i również wstał. - Zaszłaś wtedy w ciąże, Bruno jest moim synem i nic mi nie powiedziałaś! - ryknął.
   - Potraktowałeś mnie wtedy jak dziwkę, Marc - pokręciła głową. - Więc teraz nie miej pretensji!
   - Alison, ale to jest mój syn i może chcę go poznać, przekonać się jaki jest! Mieć jakiś wkład w jego wychowanie, pomóc!
   - Ale ci się teraz zebrało na czułości! - spojrzała na niego spode łba. - Radziłam sobie będąc w ciąży, rodząc i przez trzy lata opiekując nim. I sama go wychowam! Ja nie potrzebuję twojej pomocy, on tym bardziej. Damy sobie radę sami. Po prostu odpuść i zapomnij, żyj swoim życiem tak jak ja to robię. - chciała go wyminąć i wyjść z pokoju, ale ten złapał ją mocno za nadgarstek.
   - Posłuchaj mnie, Alison! - zaczął, nie odrywając od niej wzroku. - Jak ja mam odpuścić i zapomnieć, że mam dziecko, co? Ja też chcę dla niego dobrze!
   - Więc jeżeli chcesz dla niego dobrze, zostaw nas w spokoju, okej? Tak będzie dla niego najlepiej. - warknęła i wyrwała mu się. Ruszyła przed siebie. Nie wyobrażała sobie momentu, gdy Marc dowiedziałby się o Bruno. Od samego początku obiecała sobie, że wychowa swoje dziecko sama, a Bartra o niczym się nie dowie. Pech chciał, że musieli spotkać się na tym obozie, że dowiedział się o ich synu. Wiedziała, że jej kuzyn musiał maczać w tym palce, ale nie miała o to do niego żalu, bo znali się od zawsze i wiedziała jaki jest Sergi. Był szczery i pomocny, nie potrafił okłamywać bliskich dla siebie osób. Sam by mu wprost nie powiedział, bo chciał byś lojalny wobec Alison i wobec przyjaciela, ale jakoś musiał zakręcić tak tą rozmowę, żeby prawda wyszła na jaw.

 Obudził się nad ranem i nie mógł spać. Myślał o wczorajszym dniu, o słowach Sergiego, o widoku małego Bruno, o rozmowie z Alison. Męczyło go to. Wstał wcześniej i na zaś zaczął się pakować, bo i tak dziś mieli już się rozjeżdżać. Myślał o rozmowie z Alison. Miał odpuścić? Miał sobie dać spokój? Dowiedział się, że ma syna i to mu zakręciło wszystko w głowie. Miał od tak sobie o tym zapomnieć? Ona tego chciała, ale czy on mógł to zrobić?
 Minęło śniadanie, ostatni trening, obiad, a oni ciągle się unikali jak ognia. Dopiero popołudniu, gdy już bus zabrał dzieciaki, gdy tamci się przygotowywali do wyjazdu, Alison i Marc wpadli na siebie. Ona chciała go wyminąć, tak samo jak pierwszego dnia, ale Bartra zachodził jej drogę.
   - Porozmawiajmy jeszcze raz - powiedział pewnie.
   - Marc, ja swojego zdania nie zmienię - pokręciła głową. - Teraz wybacz, bo chcę wrócić do domu.
   - Chcę go przynajmniej poznać! - powiedział lekko się unosząc.
   - I po co? Poznasz go i co? Staniesz się dla niego idealnym tatusiem? - prychnęła. - Po prostu odpuść... - westchnęła. - Zapomnij o tym, że mnie tu spotkałeś, zapomnij o tym, że dowiedziałeś się o Bruno, dobrze? To tylko taka moja prośba. - mówiła zdenerwowana i wyminęła go, wychodząc na parking. Wrzuciła torbę na tylne siedzenia swojego samochodu i już miała wsiadać na miejsce kierowcy, kiedy młody obrońca przytrzymał jej drzwi.
   - Alison, zrozum, że ja też tak łatwo nie odpuszczę - pokręcił głową. - Może los właśnie chciał żebym się o tym w końcu dowiedział, co? Lepiej teraz niż za 15 lat, kiedy mały się zapyta o swojego ojca.
   - Wtedy mu o tobie powiem. Będzie dorosły i sam zadecyduje czy chce cię poznać, czy nie.
   - Daj mi szansę! - spojrzał na nią błagalnie. Sam nie wiedział co u niego to wywołało, ale zaczęło mu zależeć i to cholernie.
   - Ode mnie dostałeś ją cztery lata temu, nie wyszło... Bywa! - wzruszyła ramionami. - Ale zostaw też w spokoju mojego syna. - warknęła i wtedy przy nich pojawił się Roberto.
   - I teraz macie zamiar się o wszystko kłócić zamiast dojść jakoś do porozumienia? - spojrzał na przyjaciół.
   - Ja chcę się dogadać! - powiedział z wyrzutem piłkarz.
   - Szkoda, bo ja z tobą już nie chcę się dogadywać - mruknęła dziewczyna. - Do zobaczenia, Sergi - zwróciła się do kuzyna i wsiadła do samochodu. Szybko odpaliła silnik i wycofała, nakręcając. Odjechała.
   - Chodź Marc, wracamy do Barcelony - mruknął pomocnik i poklepał go po ramieniu. - I daj lepiej kluczyki, co? - zaproponował, a obrońca mu je wręczył. Podszedł do swojego samochodu i wrzucił torbę na tylne siedzenie. Wsiadł na miejsce pasażera i uderzył pięścią w maskę rozdzielczą, a Roberto który właśnie zapinał pasy, spojrzał zatroskany na przyjaciela. 
   - Nie rozumiem jej - brunet pokręcił głową. 
   - Ale czego nie rozumiesz? - Sergi zmarszczył brew. 
   - Wiedząc, że masz dziecko, nie chciałbyś go poznać?
   - No chciałbym, ale... - zaciął się i odpalił silnik Audi przyjaciela. - Z wami jest inaczej, bo oboje jesteście nieźle uparci - wyjechał na ulicę. - To dziwne być po twojej stronie i za razem Alison, bo chciałbym, żebyś poznał Brno, a z drugiej strony moja kuzynka ma rację, że jest zdenerwowana. 
   - Gdyby mi wtedy powiedziała, że jest w ciąży, przecież bym jej pomógł! - Marc kręcił głową. 
   - A postaw się na jej miejscu, co? Wyzwałeś ją od dziwek i oskarżyłeś o Bóg wie co... Odezwałbyś się później do takiego kogoś? 
   - Nie wiem - mruknął obrońca. 
   - No to widzisz. Teraz masz z nią dziecko i musisz być cierpliwy. Pogadam z nią o tym wszystkim, tylko musisz przystopować, okej? 
   - I mam czekać kolejne trzy lata aż zdecyduje się na to, że mogę go zobaczyć? - zapytał z wyrzutem. 
   - Stary, spokojnie... Mówiłem, że z nią pogadam. Cierpliwości, Marc. Na weekendzie pojadę do Reus to z nią przy okazji pogadam. - westchnął.
    - No spoko - odparł piłkarz i wbił wzrok w okno. Odkąd dowiedział się, że jest ojcem, wszystko nagle się zmieniło. Inaczej myślał, inaczej widział, jadł, spał i słyszał... Taka niby zwykła, niewielka informacja, a co zrobiła? Sprawiła, że Marc zaczął żałować. Sprawiła, że zaczął myśleć o wakacjach sprzed czterech lat. Zaczął myśleć o Alison, którą posądził o zdradę z barmanem z klubu przy plaży. To wszystko była prawda czy tylko głupie urojenie, które wtedy zrodziło się w jego głowie? 

***
Ten rozdział wstawiam akurat dziś, ponieważ... Sto lat, sto lat! Niech żyje, żyje Naaam! A kto?! Nataleczka! Mój Ty kochany krejzolu, nie zmieniaj się, wiesz? Pozostań taka jaka jesteś! ♥
Piłeczka od Marca w prezencie :)

10 komentarzy:

  1. Chłopak ma rację! Ma prawo mimo wszystko uczestniczyć w życiu Bruno, którego zapewne już pokochał :** Świetny rozdział! Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby Alison ma racje, ale Marc ma prawo poznac syna. Cos czuje ze jakos na nowo tu sie pojaawi wielkie uczucie <3
    Czekam na nowosc ;*
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że akcja szybko się rozwinęła. Byłam pewna, że Alison będzie dłużej ukrywała prawdę, ale jej plan został zniszczony przez Sergi. W sumie to dobrze, bo przynajmniej Marc wie, że ma syna. Jednak nie może się z nim spotykać, choć ma do tego prawo, bo Ali nadal wypomina mu sytuacje sprzed 4 lat. Jestem na serio bardzo ciekawa, jak się potoczą ich dalsze losy! Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow rozdział super. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że Marc dowiedział się, o tym, że jest ojcem małego. Mam nadzieję, że Alison nie będzie utrudniała mu kontaktów z synem i z czasem dojdą do porozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super, podobał mi się, ale ten gif na dole.. Boże, ja widzę Franka i już nie myślę, więc wybacz :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Waleczny Marc,ajć. *-* Oby Sergi zdołał oswoić Alison i dzięki temu Bartra pozna bliżej syna.
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to opowiadanie!
    Dopiero teraz, kiedy przeglądałam informator zobaczyłam, ze wysłałaś mi linka. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję! Historia jest naprawdę przepiękna. Informuj mnie, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba historia :)
    trafilam przez przypadek, ale będę czytać bo to o moim ulubionym piłkarzu :)

    OdpowiedzUsuń