poniedziałek, 27 stycznia 2014

ocho: mirala bien

  Jeszcze rano była pewna swojego wyboru, a teraz gdy tylko wsiadła do samochodu i wyjechała spod domu, miała ochotę od razu zawrócić, ale zaraz zostałaby skrzyczana przez brata, a później kuzyna, który już czekał w Barcelonie. Bruno od razu zasnął na tylnym siedzeniu w swoim foteliku. Czekała ich ponad godzinna podróż do stolicy Katalonii, gdzie mieli zostać do jutra, bo z samego rana mieli umówioną wizytę u lekarza. Marc zgodził się na to bez najmniejszego zawahania i nawet namawiał żeby zostali nieco dłużej, na próbę, ale Ali zawsze była uparta, szczególnie w stosunku do Bartry.
  Słabo znała miasto, więc musiała się umówić z Marciem pod jakimś charakterystycznym miejscem - obrali Camp Nou. Parkując pod stadionem, zauważyła chłopaka w bluzie z kapturem. Gdy zobaczył znajomy samochód, od razu ruszył do niego. Wsiadł na wolne miejsce pasażera.
   - Cześć - powiedział do niej i odwrócił się do tyłu. - Dawno zasnął? - zapytał, gdy ta odpalała silnik.
   - Odkąd wyjechaliśmy - mruknęła i wyjechała z parkingu. - Gdzie? - zapytała o kierunek.
   - Skręć w lewo - wskazał. Tak też zrobiła. Niedługo później podjechali pod wysoki apartamentowiec, a Marc pokierował ją by zaparkowała na podziemnym parkingu. Zatrzymała się na wolnym miejscu i zgasiła silnik. Oboje wysiedli. Alison najpierw otworzyła bagażnik i wyjęła z niego dużą torbę podróżną i swoją torebkę. Odstawiła je na podłogę i ruszyła, by wydostać z auta swojego śpiącego synka. Otworzyła drzwi i delikatnie odpięła Bruno z pasów. Po chwili usłyszała odchrząknięcie. Obróciła się i zobaczyła Marca z ich dużą torbą na ramieniu. - Mogę? - zapytał niepewnie, a ta się odsunęła. Obserwowała jak chłopak delikatnie zabiera Bruno na ręce i robi z nim kilka kroków w tył. Alison wtedy zamknęła małe drzwi, bagażnik i włożyła na ramię swoją torebkę, po czym nacisnęła guzik na pilocie przy kluczykach. Spojrzała niepewnie na piłkarza.
   - Dasz radę? - spytała, a ten pokiwał głową i ruszył pierwszy w stronę windy. Wsiedli do niej oboje. Marc poprosił Ali by nacisnęła przycisk z czwórką. Tak zrobiła. Na piętrze, gdy podeszli do drzwi mieszkania Marca, chłopak wyjął pęczek kluczy z kieszeni swojej bluzy i podał je dziewczynie, trzymając na właściwy kluczyk. Gdy Alison odkluczała drzwi, z na przeciwka, z klatki schodowej wyszła jedna starsza mieszkanka tego bloku. Ukłoniła się do Marca, a ten zrobił to samo, choć wiedział, że gdy ta ich zobaczyła to w przeciągu godziny, cały budynek będzie już wiedział, że sprowadza sobie do mieszkania JAKĄŚ dziewczynę z JAKIMŚ dzieckiem. Największa plotkara, a mieszka piętro wyżej, bo jej nadziany synek wykupił jej tu mieszkanie, by mieć z nią spokój w jego domu. Z resztą Marc wcale mu się nie dziwił... Weszli do środka, a Marc od razu skierował się do jednego pomieszczenia, po chwili wyszedł z niego bez chłopca i bez torby.
   - To wasz pokój - powiedział, zostawiając uchylone drzwi, by usłyszeć gdyby Bruno się obudził.
   - Dzięki - szepnęła i położyła torebkę na komodzie w przedpokoju.
   - Chciałbym żebyście się czuli tutaj jak u siebie - skinął głową. - Może pokażę ci mieszkanie - powiedział i poprosił by poszła za nim. Pokazał jej pokój, który miała zajmować z synem, pokazał gdzie jest jego pokój, łazienka, a na końcu trafili do dużego pomieszczenia, salonu oraz kuchni, które rozdzielała wysepka z wysokimi, barowymi krzesłami. Gdy tylko się tam pojawili, ze swojego posłania podniosła się Nina i podeszła do nich. Marc od razu przy niej przykucnął i zaczął głaskać. - To Nina, mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że tu mieszka. - zwrócił się do Marquez.
   - Nie, skądże? - pokręciła głową i również przykucnęła, spoglądając na buldoga. - Cześć Nina -
uśmiechnęła się lekko i podrapała za uchem. - Jest śliczna, a poza tym Bruno uwielbia zwierzęta, w szczególności psy, o czym przekonał się nasz Goofy - zaśmiała się cicho i spojrzała na Marca. On również na nią patrzył. Oboje się speszyli i za obiekt obrali znów Ninę. Piłkarz po raz kolejny zauważył podobieństwo pomiędzy nim i Bruno, oboje uwielbiali psy.

Gdy mały się obudził, faktycznie na samym początku zobaczył psa, do którego podbiegł i zaczął się z nim bawić. Dopiero później przywitał się z Marciem, a na końcu podszedł do swojej matki, która cały czas przyglądała się mu z lekkim uśmiechem.
  Miękła, jej pogląd na wszystko się zmieniał poprzez widok Bruno i Marca razem, bawiących się, uśmiechniętych. 
  Popołudniu, gdy już zjedli zamówiony obiad, gdy wiedzieli w dużym pokoju, Bruno oglądał bajki, leżąc z Niną na fotelu. Alison wtedy siedziała na kanapie, podzielając czynność synka, a Marc siedział przy wysepce ze swoim tabletem. Wtem wszyscy usłyszeli dzwonek do drzwi. Marc odłożył urządzenie i poszedł w tamtym kierunku, Ali spojrzała na drzwi, zastanawiając się kto mógł przyjść, Nina zerwała się za swoim panem, a chłopiec był za bardzo zajęty programem, by jakkolwiek zareagować.
 Bartra otworzył drzwi i zobaczył olbrzymiego miśka, na którego widok Nina zaczęła głośno ujadać.
   - To ja, głupia! - mruknął i odsłonił twarz właściciel pluszaka. Oczywiście był to drugi Bartra. - Przybyłem do swojego bratanka, a ci się przyczepili - wzruszył ramionami i wskazał na stojących za nim Sergiego, Cristiana i Lorenę. Marc przepuścił ich w progu. Eric pierwszy wpadł do salonu z zakupionym miśkiem. Wyszczerzył się do Alison, a ta wstała i lekko się do niego uśmiechnęła. Przełożył miśka na jedno ramię, a drugim mocno objął Marquez. - Jak miło cię widzieć! Wypiękniałaś, wiesz? - poruszył brwiami, a ona się cicho zaśmiała. - Ja w sumie też, ale chyba nie tak bardzo... O i jest nasz bohater! - zawołał gdy zobaczył Bruno. Podszedł do fotela i przykucnął przy nim, pokazując pluszaka, a Lorena pierwsza podeszła do Alison.
   - Wiesz jak fajnie cię widzieć? - uśmiechnęła się szeroko i przytuliła koleżankę.
   - Ja też się cieszę, że was widzę - odparła dziewczyna. - A wy nadal razem - wyszczerzyła się do Tello, który właśnie podszedł i przytulił ją na powitanie.
   - A czy kiedykolwiek wątpiłaś? - zaśmiał się.
   - W was? Nigdy - pokręciła głową.
   - To dobrze - odparł z uśmiechem. - Patrzcie, dogadują się! Wiedziałem, że Eric już dawno przestał rozwijać się umysłowo, a teraz wiemy, że na wieku trzech lat - wyśmiewał się napastnik Blaugrany, patrząc na mniej sławnego bliźniaka.
   - Cicho bądź, Tello - warknął chłopak. - Chcę się z nim zaprzyjaźnić i dobrze mi to idzie. Piąteczka, młody! - zaśmiał się i przybił 'piątkę' z trzylatkiem, który się do niego uśmiechał.
   - Będziesz miała przynajmniej darmową opiekę do Bruna - zaśmiał się Roberto, stojący przy swojej kuzynce.

  Podniosła powieki i zobaczyła słodko śpiącego synka po drugiej stronie dużego łóżka w pokoju, który Marc przygotował specjalnie dla nich. Wczoraj gdy wymęczony przez Erica Bruno zasnął, wszyscy zostali w dużym pokoju. Siedzieli i rozmawiali. Szczerze powiedziawszy to przez chwilę poczuła się jak te kilka lat wcześniej, zanim rozstała się w kłótni z Bartrą. Była tam wtedy ze swoim bratem, jego kolegą i koleżanką ze szkoły. Zapoznali się na plaży z grupką, z którą zaczęli się ciągle spotykać. Lorena, Maite, Cristian, Martin, Thiago, Rafael, Marc Muniesa, Eric oraz jego bliźniak. Zaprzyjaźnili się, a pomiędzy Ali i Marciem zaczęło od razu iskrzyć. Ona zadłużyła się w jego szerokim i szczerym uśmiechu, a on w jej cudownych oczach, które śmiały się z całą resztą niej. Oboje uważali, że ta druga osoba ma coś w sobie i jest warta zainteresowania. Często urywali się ze wspólnych imprez i chodzili po plaży. Pierwszym etapem było trzymanie się za rękę, później gdy Bartra zaciągnął ją do morza, pocałunki, a po dwóch tygodniach znajomości wydarzyło się coś więcej. Później? Później zaczęło się wszystko psuć. Na horyzoncie, a raczej w ich ulubionym klubie pojawił się nowy barman. Stał za barem i ciągle wlepiał wzrok w młodą pannę Marquez, jednak bez wzajemności. Ona była wpatrzona w Marca, choć on był zazdrosny. Na początku miał wąty, ale się uspokoił, gdy Alison zapewniła go, że ten chłopak wcale nie jest w jej typie. Wszystko wróciło do normy, kiedy barman zaczął zagadywać przy barze do dziewczyny. Uśmiechał się i próbował coś zadziałać, by ta inaczej na niego spojrzała. Marc pojawił się tam w nieodpowiednim momencie, kiedy barman był z drugiej strony lady, tuż przy JEGO wakacyjnej miłości. Przez ułamek sekundy położył dłoń na talii Alison, a ten wpadł w furię. Wyciągnął pochopne wnioski i tak już dalej wszystko się posypało. 
 Alison cierpiała z tego powodu. Myślała, że największym bólem było to, jak w podstawówce złamała rękę, ale nie... To bolało ją bardziej. Kochała Marca, a ten... Ten jej nie uwierzył, choć zapewniał, że jest tą jedyną. Od razu wróciła z Isaaciem i jego przyjaciółmi do Reus, a miesiąc później... Miesiąc później dowiedziała się, że będzie miała Bruno. Obiecała sobie, że Marc nie dowie się o ich synku, a teraz? 
 Teraz budziła się w mieszkaniu piłkarza, razem z Bruno. Marc o wszystkim wiedział i uwielbiał swojego syna, nie mówiąc już o jego przyjaciołach i bracie.
 Wstała i ucałowała synka w czoło. Ubrała się i wyszła z pokoju, zostawiając uchylone drzwi. Wyszła do kuchni, gdzie natchnęła się na jej dawnego chłopaka. 
   - Hej - mruknęła cicho i usiadła na wysokim krześle przy wysepce. 
   - Cześć. Kawy? - zapytał, a ona skinęła głową. Po chwili dostała od Marca kubek ze swoją kawą. - Dziś dowiemy się co dalej? - dodał po chwili, opierając się łokciami naprzeciw niej. 
   - Dokładnie. Jeszcze raz dziękujemy za pokój - skinęła głową i upiła łyk. 
   - Przestań - machnął ręką. - Wiesz, że możecie tu zostać ile chcecie, prawda? 
   - Ale i tak dziękujemy - zmieszała się i spojrzała na zegarek. - Powinnam iść go już budzić - zauważyła i odłożyła kawę. Czas stał się dla niej zbawienny. Jakoś trudno było jej tak stać i rozmawiać na te tematy z Marciem. Jeszcze ją to krępowało.

***
 Proszę bardzo, jest ósemka, gdzie troszeczkę głębiej jest wyjaśniona ich przeszłość ♥  
Zapraszam również na nowy rozdział - ślad przeszłości.

9 komentarzy:

  1. barmani wszystko psują! ;/
    Gdyby nie te ciołki, oni byliby razem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ali i Bruno u Marca w mieszkaniu!!! Oj!:*
    Chcę więcej!
    Czekam na next! :)
    PS. No i żeby dobrze między nimi było:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy jest ktoś kto nie lubi Niny? Przecież to takie słodkie stworzenie *.*
    Marc to typ zazdrośnika? Fajnie. Oby było już lepiej między nimi. :D
    Czekam na kolejny! Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że między bohaterami będzie coraz lepiej! Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :)
    uwielbiam Marca w tym opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten rozdział. Widać, że cała ta zgraja młodych ludzi musiała być zgraną paczką. Szkoda tylko, że Marc wyciągnął pochopne wnioski, gdy barman trzymał rękę na tali dziewczyny. Pewnie do tej pory byliby razem. A Bruno nie wychowywał się bez ojca. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Marc jest porywczy, ale mam nadzieję, że czas i błąd jaki popełnił zmieniły go, Ciekawa jestem, jak rozwinie się ich wspólne mieszkanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. wybacz, że tutaj, ale nie znalazłam nigdzie zakładki spam :(
    http://es-pot-fer-el-truc-per-estimar.blogspot.com/2013/12/prolog.html zapraszam na blog o Fabrique, który ruszy tuż po zakończeniu poprzedniego bloga, jak na razie prolog i trailer, pierwszy rozdział za tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma to jak siedzieć w pracy i nadrabiać blogowe zaległości :D
    No, no robi się słodko i rodzinnie <3
    Ciekawe na jak długo ;p
    No i Eric z tym miśkiem mnie rozbroił :)

    OdpowiedzUsuń